TESLA jest bez wątpienia jedną z najbardziej innowacyjnych i nowatorskich firm ostatnich dziesięcioleci, jednakże ostatnia rzecz jaką można jej zarzucić to przesadna dbałość o uczucia swoich klientów… Począwszy od absurdalnie długich (i notorycznie wydłużających się) czasach oczekiwania na zamówione auta, poprzez różnego rodzaju usterki techniczne dotykające wybranych komponentów, po legendarne problemy z serwisem w wybranych krajach świata – firma Elona Muska zdaje się podchodzić do tego wszystkiego z nonszalancją, domyślnie usprawiedliwiając się swoim geniuszem i nowoczesnością oferowanych rozwiązań.
Do długiej listy problemów produktowych TESLI dołączył właśnie kolejny – paradoksalnie trywialny i mało istotny, ale kluczowy z punktu widzenia codziennego użytkowania auta. W 2019 roku firma ogłosiła, że na wybranych fragmentach wnętrz pojazdów zamiast skór zwierzęcych zostanie użyta „wegańska” skóra syntetyczna klasy premium. Jest zakładana m.in. na kierownicy i zagłówkach. Niestety klienci zgłaszają reklamcje związane z jakością materiału, twierdząc, że z czasem ulega on deformacji i na powierzchni pojawiają się wybrzuszenia i bąble.
Źródłem problemów ma być ciepło wewnątrz pojazdu, które powoduje rozszerzanie się tapicerki. TESLA twierdzi, że deformacje są spowodowane reakcją na płyny, lakiery do włosów i środki dezynfekujące i w gruncie rzeczy nie ponosi odpowiedzialności za problem, gdyż jego zdaniem nie jest to wada produkcyjna. Tradycyjnie właściciele samochodów oskarżają firmę Elona Muska o lekceważenie sprawy i nie uwzględnianie reklamacji. Zdeformowana skóra na zagłówkach foteli jest jedną z najczęstszych wad jakie klienci zgłaszają TESLI w ostatnim czasie. Równocześnie ich samodzielna wymiana kosztuje setki euro.
Po raz kolejny okazało się, że marketingowa i medialna pogoń za innowacyjnością i „wyznaczaniem trendów” nie pokrywa się z jakością i głębszym przemyśleniem wszystkich aspektów wdrożenia. „Wegańska” tapicerka okazała się być wadliwa i bezużyteczna.
Drogie koszty eksploatacji i wymiany zużytych komponentów w TESLI sprawiają, że ich posiadacze wpadają na coraz bardziej zaskakujące pomysły. Ostatnio mieszkaniec Finlandii – Tuomas Katainen, po poznaniu kosztu wymiany akumulatora w Tesli Model S, postanowił wysadzić samochód w powietrze (równocześnie całość operacji nagrał wspólnie z popularnym lokalnym YouTuberem, co ma szansę obydwu panom przynieść realny zysk z wyświetleń viralowego filmu). Warto również przypomnieć niedawną historię z filmem z testów TESLI Cybertruck, gdzie przyszli posiadacze najnowszego auta Elona Muska odkryli jak fatalnie docelowo będą wyglądać przednie wycieraczki i boczne lusterka auta, które zamówili…
Źródło: www.thetimes.co.uk
Zdjęcie: www.pixabay.com